piątek, 24 maja 2013

O potrzebie samotności i o znajomościach

Cenicie sobie swoją prywatność i indywidualność? Ja bardzo. Do tego stopnia, że zaczyna mi doskwierać brak samotności, takiego bycia samemu ze sobą, choćby przez jeden dzień. Wychowałam się w domu pełnym ludzi. Możecie sobie pomyśleć, to dlaczego narzekam? Powinnam się cieszyć, etc. Cieszyć cieszę się, ale nie uważam się za największą szczęściarę. Nie, nie chodzi mi o liczbę członków rodziny, bo z tego bardzo się cieszę, a wręcz napawam się dumą, że mam tak liczną i kochającą się rodzinę. Wychowywanie się w mieszkaniu powoduje brak prywatności. Nie wspomnę o różnicy pokoleń. Dużo z tego powodu było zgrzytów. Ale z opowiadań znajomych wiem, że to akurat norma ;) Nie mniej, po 3 latach bycia "na swoim" powrót mocno odbił się na moim zachowaniu i psychice. Czuję się, jakbym coś utraciła. Wolność? Swobodę? Sama nie wiem, ale dręczy mnie to. Sen z powiek spędza mi też świadomość, że Maksymilian będzie mieć podobnie, jak nie tak samo. Szczerze tego nie chcę. Nie będę może tutaj wdawać się w szczegóły, ale wiem jak to jest, gdy każdy wtrąca swoje 3 grosze w wychowywanie. A ja nie chcę wychowywać Maksymiliana tak jak ja byłam. Nie chcę i kropka! Niestety jednak na inne wyjście perspektyw nie ma i przez najbliższy (a może i dalszy?) czas nie będzie.