Znowu zaniedbałam bloga. Ledwo kilka wpisów, a ja już odstawiam. Pochłania mnie codzienność. Nie chcę pisać eseju na temat tego, co się wydarzyło, bo dziś na to czasu nie mam, ale w końcu będę musiała to z siebie "wyrzucić".
Tymczasem krótka fotorelacja ze ślubu mojej przyjaciółki*, do którego miałam przyjemność świadkować. Jako, że w trakcie ceremonii, a dokładniej przysięgi, wzięło mnie na wspominki, uroniłam kilka łez. Gdyby nie fakt, że powstrzymywałam się, to byłby ich potok. A wszystko uwiecznione na taśmie. Będzie się z czego śmiać :) Poniżej rzeczone fotki.
Torcik, mniam