sobota, 4 października 2014

Monotonia

Mam tak okropny przestój w życiu, że nic mi się nie chce. Po prostu nic się nie dzieje. Kompletnie nic się nie dzieje. Gdyby nie fakt, że jest w moim życiu Maksymilian, to z tej monotonii to bym ześwirowała. Najchętniej, to nie wychodziłabym z łóżka.
Niektórzy mówią mi, żebym cieszyła się tym co mam, bo inni mają gorzej. No ok, cieszę się, bo wiem o tym, ale to nie zmienia faktu, że monotonia mnie dobija. Jestem tym zmęczona. Dosłownie i w przenośni. Marzę, by wydarzyło się coś ciekawego, jakiś dreszczyk emocji, zastrzyk adrenaliny. Ale nie, ciągle to samo.
Czasem mam myśli, żeby walnąć tym wszystkim i sobie po prostu gdzieś iść. Spakować najpotrzebniejsze rzeczy dla siebie i dziecka i wyruszyć w nieznane. I będzie co ma być. Niestety życie to nie film, więc pewnie skończyłoby się to źle, ale pomarzyć można, prawda?