Mogę powiedzieć, że pieluchy odeszły do lamusa. No prawie. Zakładam je Maksymilianowi jedynie do spania, bo jeszcze siusia przez sen. Ale w ciągu dnia biega bez. Majtki na tyłek, spodnie, co by bielizną nie świecił i heja :)
Nie ukrywam, że nie było łatwo. Co 15 minut musieliśmy pytać się go czy chce się załatwić i sadzać na nocniku/sedesie nawet jak zaprzeczył. Stopniowo wydłużałam czas aż do 30 minut. Potem sam zaczął wołać, ale jak się już zesikał*. Nie krzyczałam, bez względu na to czy wpadka była na dywanie czy gdzieś indziej. Nawet wtedy, po fakcie, sadzałam go na nocnik i tłumaczyłam, że tu właśnie robi się siusiu i kupę i ma wołać ZANIM zrobi. Chyba tydzień lub dwa minęły zanim skojarzył. Ale nadal trzeba było się go pytać, inaczej sam nie wspomniał dopóki nie popuścił. Nie zesikał się całkiem, tylko kilka kropel, tak, że majtki były wilgotne. Po kolejnym tygodniu nauczył się trzymać dopóki nie usiądzie. I tak już zostało :)
Tak więc mój syn załatwia się jak na dużego chłopca przystało i w zależności od tego co mu się chce, to woła siusiu lub kupa :) I biegnie najszybciej jak potrafi w kierunku nocnika :) Nie umie jeszcze sam się rozebrać, krótsze rączki to utrudniają, ale i to w końcu opanujemy. Mamy sporo czasu :)
Pisała Welonka
* albo zrobił kupę
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńdziękujemy :) a jak u Was postęp? Kuba przełamał lęk?
Usuń