Przeglądałam wczoraj swoje zdjęcia, zaczynając od tych sprzed 10 może 12 lat. Jak zaczęłam sobie przypominać niektóre momenty, to łezka zakręciła się w oku. Pierwszy zapalony papieros, pierwszy wypity alkohol, pierwsza miłość, pierwszy seks, pierwsze wzloty i upadki, pierwsza praca, pierwsze poważne pieniądze, pierwsze załamanie nerwowe, pierwsze dziecko, pierwsze małżeństwo, pierwszy rozwód*... Mam 26 lat i spory bagaż doświadczeń, tych miłych i tych mniej. Jak teraz o tym wszystkim myślę, to jestem wdzięczna losowi, wdzięczna Bogu za to, że mam naprawdę szereg solidnych wspomnień. Wspomnień, których żałować nie muszę, bo każde, nawet to najgorsze doświadczenie, jest dla mnie wspaniałą lekcją, dzięki której wiem, czego mogę się spodziewać od życia i od innych. Każda napotkana osoba zagrała w moim życiu większą, bądź mniejszą rolę. Są ważni i ważniejsi oraz ci, co w ogóle nie mają znaczenia.
Przeglądając zdjęcia, zatrzymałam się na dłużej przy tych z okresu ciąży. Minęło ponad dwa lata odkąd Maksymilian pojawił się na tym świecie, a ja pamiętam praktycznie każdy moment z Jego "brzuchowego życia" aż do porodu. Moment, w którym się o Nim dowiedziałam, jak pierwszy raz usłyszałam bicie Jego maleńkiego serduszka, jak dowiedziałam się, że to chłopak pod moim sercem rośnie, jak odczułam Jego pierwsze ruchy, jak bałam się o Niego gdy w 23-cim tygodniu trafiliśmy na podtrzymanie, jak się rodził i jak moja już ogromna miłość do Niego pomnożyła się przez nieskończoność w chwili ujrzenia pierwszy raz Jego małej twarzyczki. To wszystko uświadamia mi, że chciałabym znowu to wszystko przeżyć. Że gdyby nie moja obecna sytuacja, to starałabym się o kolejne maleństwo, z nadzieją na dziewczynkę ;)
Jak patrzę na niektóre znajome, które spodziewają się potomka, bez różnicy, czy to pierwszego czy może kolejnego, to wkrada się nutka zazdrości w moje serce, ale tej pozytywnej (o ile taka istnieje). Chciałabym znów móc cieszyć się ciążowym brzuszkiem. Patrzeć jak z tygodnia na tydzień staje się coraz to większy i okrąglejszy :) A i inne plusy są. W moim przypadku ciąża miała zbawienny wpływ na mój wygląd i zdrowie. Wzmocniły się moje włosy i paznokcie, cera też nabrała blasku, ogólnie lepiej się czułam. Psychicznie i fizycznie**. Wierzę, że jeszcze będzie mi dane doznać cudu jakim jest ciąża, bo to jest cud, by trafić na ten właściwy moment gdy z dwóch maleńkich komórek powstanie życie, powstanie człowiek. Ale na pewno nie będzie to teraz. Nie jestem gotowa na kolejny związek, na to by zaufać mężczyźnie, a co dopiero by mieć z nim dziecko. Ale wiem, że nadejdzie ten dzień, w którym ponownie zabiją we mnie dwa serca.
Pisała Welonka
* mam nadzieję, że ostatni!
** nie wliczam dolegliwości pod sam koniec i ciążowych koszmarów ;)
:) alez mi kazecie plakac od rana:D juz przy drugim poscie sie poryczalam:)
OdpowiedzUsuńja tez patrze z zazdroscia na brzuszki.
jestem nadal czula, i wrazliwa jak w ciazy i dzieci sa jak miod na me serce.
i chcialabym byc w ciazy, ale... kto by utrzymal to drugie dziecko;)
no i znow 2 lata wyjete z zycia. teraz czas dla nas. Musimy sie postarac zrobic cos dla siebie.:)
Mam ogromna nadzieje, ze trafisz jeszcze na kogos dobrego i wartego Ciebie i moze bedzie jeszcze mala dziewczynka w Twoich ramionach:)
i tak to jest, że chcemy, a nie możemy :)
OdpowiedzUsuń