sobota, 29 czerwca 2013

Gdzie się podziało?

No ja się ładnie pytam gdzie podziało się lato? O ile mnie kalendarz nie myli mamy czerwiec, a nie październik. Nie narzekałam na te krótkie upały, bo kocham taką pogodę, więc czemu się skończyła? Czemu pod koniec czerwca muszę chodzić w długich spodniach, długim rękawie i botkach? Wypraszam sobie i żądam powrotu pogody słonecznej i gorącej! Takiej, gdzie można biegać w kusych spodenkach, wystawić ciałko do słońca i spędzać dnie z dzieckiem na placu zabaw lub plaży. Proszę, pogodo, nie rób z lata jesieni! Chcemy znowu spędzać czas na dworze, w ten sposób:






Z niecierpliwością czekamy na powrót gorących dni. Pogoria czeka ;)


Pisała Welonka

czwartek, 13 czerwca 2013

Jak NIE interpretować swoich badań

Swego czasu wspominałam o tym, iż wybieram się na badania krwi, z powodu osłabienia i apatii. Takie badania zrobiłam w ubiegły poniedziałek, a wyniki odebrałam dnia następnego. Studiując to, co zostało wydrukowane na owej karteczce, zauważyłam kilka interesujących mnie rzeczy. Mianowicie miałam lekko zaniżone OB, podwyższony poziom erytrocytów, leukocytów, hemoglobiny i hematokrytu. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie dała wygrać ciekawości i nie sprawdziła w Google co to mogłoby oznaczać.
A Google, jak to Google, cokolwiek Ci nie dolega - umrzesz ;)
Do moich wyników pasowały 3 choroby: niedotlenienie, wada serca i czerwienica prawdziwa, z czego ta ostatnia najbardziej odpowiadała moim objawom. No ok, ale co to czerwienica? Inna nazwa tej choroby to nadkrwistość. Jest to groźna, nie do końca poznana choroba, która nieleczona prowadzi do śmierci w przeciągu 2-3 lat, a leczona po około 15-20. Może przejść w białaczkę. To tak w skrócie. Jeśli jesteście ciekawi więcej, to poszukajcie w necie ;)
Tak więc akurat czerwienica mi "przypasowała". Wyobraźcie sobie co działo się w mojej głowie po przeczytaniu tego wszystkiego. Na szczęście ta śruba trzymała tylko 3 dni. W końcu poszłam po rozum do głowy i stwierdziłam, że nie będę się nakręcać, bo, tak jak pisałam wcześniej, jakich objawów by się w Google nie wpisało, zawsze wyjdzie coś śmiertelnego ;)
Do lekarza poszłam wprawdzie dopiero dziś, ale to co usłyszałam nie brzmiało jak wyrok śmierci. Wręcz przeciwnie. Pani doktor zapytała: Zawsze ma Pani tak idealne wyniki krwi? Zdziwiłam się troszkę, bo jeszcze kilka dni wcześniej chciałam pisać testament, a dziś okazało się, że mam idealne wyniki. Powiedziałam, że owszem, ale że chciałam się upewnić, że nie umrę w przeciągu najbliższych 15 lat, zapytałam, czy podwyższony poziom krwinek nie jest niczym niepokojącym. Okazało się, że nie. Po prostu mój organizm robił sobie zapas na miesiączkę, którą dostałam dnia następnego po pobraniu krwi. Stąd ten wyższy poziom. A objawy? Objawy pasują do czerwienicy i do długotrwałego stresu*. Nie zapominajmy, że palę papierosy. Zalecenia mojej pani doktor są jasne: Proszę rzucić palenie, pić więcej płynów** i wyeliminować stres. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ale nie przejmuję się, w końcu całe życie przede mną na zrealizowanie zaleceń :)


Pisała Welonka



* a w moim życiu przez ostatnie 2 lata jest go mnóstwo
** piję prawie 2l płynów dziennie, nie wiem, czy zmieszczę więcej 

niedziela, 2 czerwca 2013

Pożegnanie z pieluchami

Mogę powiedzieć, że pieluchy odeszły do lamusa. No prawie. Zakładam je Maksymilianowi jedynie do spania, bo jeszcze siusia przez sen. Ale w ciągu dnia biega bez. Majtki na tyłek, spodnie, co by bielizną nie świecił i heja :)
Nie ukrywam, że nie było łatwo. Co 15 minut musieliśmy pytać się go czy chce się załatwić i sadzać na nocniku/sedesie nawet jak zaprzeczył. Stopniowo wydłużałam czas aż do 30 minut. Potem sam zaczął wołać, ale jak się już zesikał*. Nie krzyczałam, bez względu na to czy wpadka była na dywanie czy gdzieś indziej. Nawet wtedy, po fakcie, sadzałam go na nocnik i tłumaczyłam, że tu właśnie robi się siusiu i kupę i ma wołać ZANIM zrobi. Chyba tydzień lub dwa minęły zanim skojarzył. Ale nadal trzeba było się go pytać, inaczej sam nie wspomniał dopóki nie popuścił. Nie zesikał się całkiem, tylko kilka kropel, tak, że majtki były wilgotne. Po kolejnym tygodniu nauczył się trzymać dopóki nie usiądzie. I tak już zostało :)
Tak więc mój syn załatwia się jak na dużego chłopca przystało i w zależności od tego co mu się chce, to woła siusiu lub kupa :) I biegnie najszybciej jak potrafi w kierunku nocnika :) Nie umie jeszcze sam się rozebrać, krótsze rączki to utrudniają, ale i to w końcu opanujemy. Mamy sporo czasu :)


Pisała Welonka



* albo zrobił kupę