Może w moim przypadku to już
przedawniony temat, bo piersią przestałam karmić Maksymiliana gdy ukończył
pierwszy rok życia, ale będąc dziś z nim w przychodni1 mimowolnie
byłam świadkiem rozmowy trzech mam. Dwie z nich miały dzieci mniej więcej w
wieku Maksia, a trzecia miała niemowlę, tak na oko 6 miesięcy. Nie będę może
się rozpisywać na temat korzyści płynących z karmienia piersią, bo każdy to
chyba wie, a przynajmniej powinien wiedzieć, jeśli jest rodzicem, ale może
napiszę coś czego (jak się okazało) mało kto jest świadomy. Mleko matki jest łatwiej
przyswajalne, dlatego dzieci zwykle częściej domagają się cyca, niż butelki. Ja
Maksa karmiłam średnio co 2,5 godziny. Najdłuższa przerwa trwała 5 godzin. Choćby
najlepsze mleko modyfikowane jest na bazie mleka krowiego. I choćby nie wiem
co, nadal jest ono…. sztucznie produkowane. W pamięci utkwiły mi słowa Makłowicza, choć nie
tyczyły się one mleka, tylko masła:
Masło
od krowy – margaryna z fabryki
I ja chciałabym trochę
zedytować to zdanie:
Mleko
kobiece z piersi – mm z fabryki.
Samo słowo modyfikowane budzi we mnie jakąś niechęć i przywołuje wyobrażenie ludzi w białych kitlach, z probówkami, pipetami i różną chemią. Gdy miałam świadomość, że Maks dostanie mm2 aż robiła mi się śmietana w cyckach. Świadomość ta wywoływała u mnie wyrzuty sumienia. Dlatego niezmiernie się cieszyłam, że ten okres miałam za sobą i mogłam powrócić do naturalnych metod. Co było z obustronną korzyścią. No, ale trochę odbiegłam od tematu…
Wracając do tych trzech mam
z przychodni i ich zasłyszanej rozmowy. Żeby było łatwiej, to będą panie A, B
oraz C. Od razu mówię, że nie przytoczę dialogu słowo w słowo, ale sens będzie
zachowany i większość użytych wyrażeń będzie autentyczna.
A – Ja karmiłam tylko pół roku, bo musiałam wrócić do pracy. Zastanawiałam
się czy by nie iść na wychowawczy. No ale jakie bym miała teraz zaległości! Za bardzo harowałam, by się tak poświęcać.
B – Ja w ogóle nie karmiłam. Od razu butelka, bo tak wygodniej. Jedynie w
szpitalu musiałam, bo mi kazały. Z resztą wystarczy, że sobie odmawiałam
wszystkiego w ciąży. Mnie też się coś od życia należy. Też chcę się napić
drinka czy zajarać, a tak to udrękę bym miała i by mi jeszcze obwisły albo
zrobiły się powyciągane te piersi. Jak widać kosmita mi nie wyrósł.
C (dla której wielki szacun za
zgaszenie poprzedniczek) – A ja będę
karmić tyle ile będę mieć mleko w piersiach. XXX jest dla mnie najważniejszy. - po jej wypowiedzi nastała cisza, po której nastąpiła zmiana tematu.
I tak jak mogę zrozumieć
mamę A, bo wiadomo, o pracę ciężko, a o zwolnienie bardzo łatwo, to mamy B nigdy
nie zrozumiem. Mama C widać, że głowę na karku ma.
Drogie mamy typu B, wasze piersi zmieniają się już podczas ciąży.
Karmienie nimi nie ma wpływu na to, czy będą obwisłe, powyciągane, etc.
Gwarancją pięknego biustu są ćwiczenia i dbanie o nie. To wszystko. Cycki to
była ostatnia rzecz o jaką martwiłam się w okresie ciąży i po porodzie. Dla
mnie najważniejsze było (i jest) moje dziecko, bo chcę dla niego jak najlepiej. Jeśli kiedyś będę mieć jeszcze dziecko, możecie być pewni, że na 100% będę karmić je piersią i, jak Bóg da, tak jak Maksymiliana, przez 12 miesięcy. Czy jestem przez
to lepsza? Tak, jeśli mam zamiar porównać się z taką mamą jak B. Nie, jeśli niemożność
karmienia piersią jest spowodowana „siłą wyższą”, nie egoizmem pustej matki.
Pisała Welonka
1. Maksymilian znowu „przyniósł” jakąś infekcję z
przedszkola
2. Przez 4 miesiące dostawał 1-2 butle dziennie, gdyż
wróciłam do pracy, a nie było mnie stać na laktator by odciągać. Na szczęście wzięłam
urlop wychowawczy i z czystym sumieniem mogłam zrezygnować z mm.
tez nie rozumialam mam ktore z lenistwa nie chcialy karmic. Kubusia karmilam 9 miesiecy- po rozmowie z pediatra ustalilismy mniej wiecej czas kiedy mozna odpuscic. Adasia karmilam tylko 4,5 miesiaca. Nie bylo. Mimo, ze ssal pieknie. Jak sie pozniej dowiedzialam zanik mial podloze hormonalne i zwiazane z problemami mojego podwozia. Swoje przeplakalam, ale tlumaczylam sobie, ze chociaz najcenniejsze dalam mu przez 4 miesiace :)
OdpowiedzUsuń